Tomasz Betcher - Szczęście z piernika / Recenzja książki
Witajcie
Uwielbiam, kiedy w książce opisywane są potrawy. Jeszcze bardziej jeśli jest to lektura świąteczna. Był taki czas, że zupełnie nie czułam tej aury i atmosfery wigilijnej. Kiedy w zeszłym roku przeczytałam książkę Pani Sylwii Kubik od razu poczułam radosny i przytulny klimat. W tym roku postanowiłam, że przeczytam więcej niż jedną książkę z tematyką świąteczną. Opisywanie całej tej otoczki i potraw, a w szczególności słodkości mocno działa na wyobraźnię. Nic tak nie oddaje świątecznej atmosfery jak ciepłe i przyjemne emocje.
Pierwszy raz spotkałam się z twórczością Pana Tomasza kiedy czytałam Szeptuna. Moją krótką recenzję znajdziecie >tutaj. Tamta publikacja tak mnie zachwyciła i tak bardzo zapadła w pamięci, że szybko musiałam sięgnąć po kolejną. Jako, że zbliżają się wielkimi krokami Święta Bożego Narodzenia, zdecydowałam się na Szczęście z piernika. Czy tak samo mocno chwyciła za serce jak Szeptun? I czy znalazłam tę atmosferę, której szukałam?
O tym przeczytacie w dalszej części wpisu.
Tomasz Betcher - Szczęście z piernika / Recenzja książki |
Tomasz Betcher na co dzień pedagog, który od lat pracuje z młodzieżą i dziećmi znajdującymi się w trudnej sytuacji życiowej. Podobno o pisaniu marzył od zawsze. W swoich książkach zawiera nie tylko wszystko to co podpowie mu wyobraźnia, ale też prawdziwe życie. Mieszka w Gdańsku, oprócz nauczania młodzieży jest też tatą dwóch chłopców i pełnoetatowym mężem. Na swoim koncie ma już całkiem sporo napisanych książek. Ostatnia wydana to Po tamtej stronie piekła.
Tomasz Betcher - Szczęście z piernika / Recenzja książki |
Tomasz Betcher - Szczęście z piernika / Recenzja książki |
Kalina młoda mieszkanka Torunia spełnia właśnie swoje marzenie. Od dawna marzyła by mieć swoją piernikarnię. Miejsce, gdzie będzie można się napić pysznej kawy i zjeść najlepszy piernik w Toruniu. Wyposażona w tajne przepisy babci, głowę pełną pomysłów i wiele chęci do pracy kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia otwiera interes. Pech chciał, że jedyny i najważniejszy sprzęt odmawia posłuszeństwa. Wiekowy piec nie chce grzać, a bez niego nie ma mowy o wypiekaniu pierników.
Torunianka nie poddaje się tak łatwo. Tchnięta dobrą myślą mimo, że termin naprawy pieca zaklepała aż na luty, wraca do swojego narzeczonego do domu. Tam zastaje zastaje ją scena jakiej by się nigdy nie spodziewała. Jej świat rozsypuje się w jednej chwili.
Oliwia nie cierpi swojej babci. Stara alkoholiczka nieraz dała popalić nastolatce. Nie doświadczyła ani chwili ciepła i domowej atmosfery od kiedy mieszka z babką. Czeka jedynie aż wyjdzie z domu do swojej ulubionej knajpy, z której zazwyczaj nie wraca tak szybko. Zaplanowała to już dawno. Kiedy tylko babka wychodzi, nastolatka wraca niezauważona do domu. Zabiera dawno spakowany plecak, swoje dokumenty i trochę pieniędzy. Chce wyjechać czym prędzej by być jak najdalej od tej dołującej osoby. W momencie, gdy gotowa chce opuścić mieszkanie ktoś wchodzi, a jej serce zamiera.
Rafał właśnie wyszedł z więzienia. Po prawie pięciu latach odsiadki czuje się nieco zagubiony w nowym zmienionym świecie. Chce jak najszybciej wrócić do domu i zobaczyć się z rodziną. Wie, że straconego czasu już nigdy nie odzyska, ale ma nadzieję na poprawę stosunków rodzinnych. Ma nadzieję zacząć wszystko od nowa, legalnie i bez dawnego ciemnego świata. Czy da się naprawić to co wcześniej tak łatwo rozsypał?
Tuż przed Świętami losy całej trójki przecinają się. Przypadek, a może przeznaczenie powoduje, że spotykają się w bardzo nietypowy sposób, a nawet można by napisać, że nieco burzliwy. Wszechobecny zapach ciasta piernikowego, ciepłej herbaty z dodatkami i przytulna atmosfera sprawia, że nasi bohaterowie coraz chętniej zaczynają spędzać ze sobą czas. Nie zawsze jest słodko i przyjemne. Życie każdego z nich doświadcza na swój sposób, ale tak by wyciągnęli wnioski na przyszłość. Czy to będzie historia z happy-endem? O tym musicie przekonać się sami.
Od każdej książki oczekuję czegoś innego. Kiedy biorę do ręki kryminał chcę żeby mnie zaskoczył, żebym czuła napięcie i adrenalinę. Jeśli biorę do ręki horror chcę się bać, a kiedy książkę historyczną chcę by zainteresowała mnie dawnymi czasami. Biorąc do ręki SZCZĘŚCIE Z PIERNIKA, wcześniej wybierając ją w internecie, chciałam przeżyć coś ciepłego, jednocześnie radosnego, pachnącego Świętami i z lekkim romansem w tle. Już po pierwszej publikacji Pana Tomasza mogłam przypuszczać czego się spodziewać i dokładnie to dostałam. Miałam ochotę na lekką i przyjemną opowieść, która wprawi w przyjemny klimat przedświąteczny. Nie planowałam jej przeczytać w październiku, chciałam ją zostawić na grudzień, jednak gdy tylko zaczęłam czytać pierwsze strony nie mogłam jej odłożyć. Dlatego po tygodniu zakończyłam Szczęście z piernika, a Wy możecie przeczytać recenzję.
Nie myślcie sobie, że od początku do końca jest tutaj słodko i błogo. O nie! Pan Tomasz porusza w swoich książkach także trudne tematy. Niejednokrotnie smutne i chwytające za serce. Tak było w poprzedniej publikacji i tak było teraz. Alkoholizm, odsiadka w więzieniu, zostawienie córki z babką, która nie potrafiła się nią zająć w odpowiedni sposób, a także choroba i przedwczesne odejście matki. To wszystko sprawiło, że człowiek zatrzymuje się na chwilę by zastanowić się nad tym co ma. Mimo, że jest to jedna z tych książek, której możemy się po części domyślać, to i tak autor zaskoczył mnie kilka razy. Za każdym razem kiedy myślałam, że będzie tak albo tak, zupełnie nie spodziewałam się jak do tego dojdzie. Jak losy bohaterów się potoczą by dotrzeć tam gdzie bym chciała żeby dotarły. Ale czy miałam rację?
Kolejny raz się nie zawiodłam. Dostałam tyle ciepła i miłości ile potrzebowałam. Jestem pewna, że to nie jest ostatnia książka Pana Tomasza Betchera jaką przeczytam.
Polecam serdecznie, szczególnie w grudniu ;)
Dokładnie takiej ciepłej książki potrzebuję. Przeczytam ją.
OdpowiedzUsuńTej książki autora nie czytałam. Ale na pewno do niej zajrzę.
OdpowiedzUsuńChętnie zapoznam się z tą książką.
OdpowiedzUsuńThanks for your review
OdpowiedzUsuńCzytałam i mi się podobała. Lubię jego książki.
OdpowiedzUsuńWitam ;) ja jestem z okolic Torunia, ale to moje miasto rodzinne i miejsce pracy :)
OdpowiedzUsuńNie ma nic lepszego niż toruńskie pierniki!!!
Pozdrawiam
Będę miała tę książkę na oku i może sięgnę po nią w zimie. :)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, gdyż recenzja jest zachęcająca, a poza tym lubię takie historie.
OdpowiedzUsuńNie cierpię takich świątecznych historii ale przeczytałam dwie książki autora i zrobiły na mnie dużo wrażenie więc może i po tą sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń