Zapisane w kwiatach - Bernardyna Darecka-Władzimiruk / Moja recenzja - Książka nie dla każdego
Witajcie
Jak tylko zobaczyłam pierwszy raz tę książkę na profilu autorki od razu wiedziałam, że to lektura dla mnie. Musiałam ją przeczytać, dlatego czym prędzej zgłosiłam się by zrecenzować Zapisane w kwiatach.
Czy faktycznie publikacja okazała się być idealną dla mnie?
Poniżej zapraszam na klika słów moich wrażeń po przeczytaniu tej kwiecistej lektury.
![]() |
Zapisane w kwiatach - Bernardyna Darecka-Władzimiruk |
Kilka słów o książce Zapisane w kwiatach:
Nina to wrażliwa dziewczyna, która uwielbia swoją pracę. Razem z przyjaciółką prowadzą kwiaciarnie. Codziennie tworzą piękne kompozycje by przekazać potem je kupującym. Za każdym razem dziewczyny wręczają małe dzieła sztuki. Nina nadal leczy swoje zranione serce po rozstaniu z byłym chłopakiem. Myślała, że to będzie już ten jedyny, ale szybko okazało się, że jego intencje nie były szczere.
Pewnego razu miłość puka do jej drzwi. Po prostu przychodzi kupić kwiaty, a ona nie może przestać o nim myśleć. Wszystko między tym dwojgiem układa się jak w prawdziwie pięknym romantycznym filmie. Kiedy nasza bohaterka czuje, że do końca swoich dni będzie szczęśliwa, życie ma dla niej przygotowany inny scenariusz. Jeden telefon zmienia wszystko, a ona musi znowu zacząć od nowa. Przenosi się do domu po babci by tam próbować swoich sił w kolejnym rozdziale zwanym życie. Czy tym razem los będzie dla niej łaskawszy? Czy doświadczyła już bólu wystarczająco dużo?
Przekonajcie się sami.
![]() |
Zapisane w kwiatach - książka |
![]() |
Zapisane w kwiatach - recenzja |
![]() |
Zapisane w kwiatach - książka |
Zapisane w kwiatach to książka prawdziwie życiowa. Cały czas to określenie nasuwało mi się podczas czytania. Chociaż mam nadzieję, że aż takich scenariuszy życie nie pisze. Nina zostaje doświadczona wielokrotnie, ból towarzyszy jej przez wiele dni.
Nie od razu jest tak mocno doświadczana przez los. Od kiedy pamięta doceniała małe rzeczy, lubi swoją pracę i robótki ręczne. Jedyne czego oczekiwała to miłości i życia rodzinnego. Czy aż tak wiele chciała od losu? Wokół niej jest wiele osób od których może oczekiwać wsparcia, a przez to ona jest pełna wdzięczności. Ma wspaniałych rodziców, przyjaciółkę i nowo poznanych sąsiadów, którzy wprowadzą do jej życia wiele urozmaicenia, jeden słodkości, a drugi?
Publikacja jest debiutem autorki. Muszę przyznać, że czytało mi się niezwykle lekko i szybko. Dla mnie za bardzo przewidywalna. Pełnia szczęścia była tak mocno przerysowana, że tylko czekałam aż wydarzy się coś złego. Myślę, że napięcie mogłoby być bardziej budowane i trochę jakby ukryte? Nie wiem czy dobrze to określę. Dla mnie za dużo opisywania wszystkiego po kolei (choćby z robieniem kanapki czy innych rzeczy), a za mało budowania atmosfery. Porusza wiele trudnych tematów nad którymi warto się pochylić, choć ja nie czułam ich ciężaru, a jedynie czytałam, że takie są.
Lubię domową atmosferę, opisywanie potraw, pieczenia, powrót do rodzinnego domu, domu babci. No i miłość, ten romantyzm, oczekiwanie i uczucie jakie rodzi się między dwojgiem ludzi sobie przeznaczonych (dla mnie uczucie zbudowało się za szybko). Nie czułam właśnie tej atmosfery na którą liczyłam. Ninę polubiłam na początku, ale im dłużej z nią byłam tym mniej lubiłam. Miła, sympatyczna i kreatywna, ale z czasem zaczęła irytować.
Historia jednocześnie spokojna, życiowa, ale przepełniona wydarzeniami losowymi, które są trudne. Prawdziwa gratka dla tych, którzy lubują się w obyczajowych historiach.
Książka wywołała we mnie wiele emocji, naprawdę, ale niekoniecznie tych dobrych i pozytywnych. Wiem, że proces powstawania publikacji jest trudny, stresujący i pozostawia wiele oczekiwań, dlatego nie napiszę wszystkiego co we mnie wywołało te nieprzychylne emocje. Jest to debiut, dlatego myślę, że można wybaczyć te niedociągnięcia. Albo po prostu nie każda książka jest dla każdego.
Dla mnie to taka historia, która już wiele razy się czytała, choć w innej formie. Nie czułam wzruszenia ani razu. Zapisane w kwiatach mogłoby z powodzeniem nosić tytuł "Między kwiatami a deserem" albo coś w tym stylu, ponieważ dla mnie było tam o wiele więcej pieczenia i gotowania niż kwiatów. Gdybym ja tak bardzo kochała pracę to nigdy bym jej nie zostawiła nawet na krótki czas. Tutaj niby za dużo kilometrów by dojeżdżać, ale żeby jechać na cmentarz to już nie. Dobra więcej już nie napiszę.
Wiem, że wiele kobiet uwielbia takie historie i lubuje się właśnie w prostych, życiowych lekturach, dlatego nie sugerujcie się moją opinią.
Myślę, że każda następna opowieść będzie coraz lepsza, bo autorka ma w sobie potencjał. Wierzę, ze kolejne publikacje będą jeszcze bardziej sielskie, pięknie i wrażliwie opisane.
Za możliwość poznania publikacji dziękuję wydawnictwu INEDITA
#współpracabarterowa #współpracareklamowa
Ja też wkrótce będę czytała tę książkę. Ciekawa jestem, jak ją odbiorę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi 🙂
OdpowiedzUsuńNa pewno zachęciła mnie obecna w książce domowa atmosfera.
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam, przeczytałam. Kochana szanuję Twoją opinię, napisałaś to co czułaś po przeczytaniu. Ja tę historię kocham całą sobą, bo to nie tylko moje pierwsze książkowe dziecko ale to także część mnie. Uwagi biorę do siebie i kolejne historie są już troszkę inne od historii Niny. Ale to ona będzie dla mnie tą najważniejszą. Zauważyłam też pewne plusy, także nie jest aż tak źle. Dziękuję za recenzję i do następnej historii ❤️
OdpowiedzUsuńChętnie bym ją przeczytała, nawet jeśli jest ona zbyt słodka, ale takie historie lubię :)
OdpowiedzUsuńTo ja się już na nią nie połaszę...
OdpowiedzUsuń