BINGO SPA Keratynowa kuracja do włosów ze spiruliną i L-cysteiną oraz Maska błotna do twarzy - moja opinia




Witajcie


Dzisiaj zapraszam na słów kilka o dwóch produktach marki Bingo Spa, które testuję od jakiegoś czasu. Będą to dwie maski, jedna do twarzy, a druga do włosów. Są to ostatnie z kosmetyków, które zapowiadałam opisać z tej marki. Wcześniejsze dla przypomnienia możecie przeczytać >tutaj< >tutaj< i >tutaj<.

 
Jak się maski sprawdziły? O tym w dalszej części postu.

 





 Zacznę od maski do włosów.
Jest to keratynowa kuracja do włosów ze spiruliną i L-cysteiną.

 



Co znajdziemy na opakowaniu:

 




 

Kuracja zamknięta w plastikowym "słoiczku" z nakrętką. Nie miała żadnego zabezpieczenia foliowego, tak jak większość produktów Bingo Spa.
Kolor maski biały, jest gęsta, ale łatwa w nakładaniu i rozcieraniu na włosach.



  Moja opinia:

Przepięknie pachnie w opakowaniu, ale włosy po jej zastosowaniu również przez jakiś czas mają ten śliczny zapach.
Według tego co jest na opakowaniu, powinnam używać maskę przez 5 dni codziennie, ale ja zauważyłam, że włosy były miękkie i odżywione już po pierwszym razie, więc jej tak nie stosowałam. Nakładałam zawsze kiedy stwierdzałam, że moje włosy potrzebują regeneracji. Trzymałam na mokrych włosach dłużej niż 10 min, a po zmyciu efekt był zadowalający.
Polubiłam tę kurację, choć stosowanie takich produktów, które trzeba długo trzymać nie należy do moich ulubionych. Mimo wszystko robię je często. Nie zauważyłam jakiegoś mocnego obciążania włosów, nie było gorzej niż zwykle. No i też co ważne dla mnie, nie zapchała mojej skóry głowy, za co ma plus.

Jej cena to zaledwie 14,50 zł 
Uważam, że jak za taką kwotę to jest to bardzo fajna maska, która wygładzi i odżywi włosy.


Druga maska to maska błotna do twarzy z kolagenem 



 Co na opakowaniu:




 

Bardzo, ale to bardzo podoba mi się opakowanie z dozownikiem. Jest niezwykle poręczne, wszystkie moje maski mogłyby mieć takie opakowanie.







  Moja opinia:

Sama maska jest szara, ale po nałożeniu na twarz już tego tak nie widać.
Początkowo troszczę czuć jakby mrowienie czy szczypanie, ale błoto tak działa, więc to mnie nie zdziwiło. Po chwili szczypanie ustępuje. 

Kiedy użyłam ją pierwszy raz trochę się rozczarowała, bo nie było efektu wow. Niby skóra była jaśniejsza, ale nie aż tak mocno i niby skóra była gładsza, ale nie aż tak bardzo. 
Jednak używałam jej dalej. Po kilku razach zauważyłam, że skóra stała się faktycznie jaśniejsza i bardziej oczyszczona. 
Po jej zmyciu nie czułam ściągania skóry, nie musiałam biec od razu po krem, twarz nie była też zaczerwieniona. Co mogło sugerować delikatne szczypanie. Ma delikatny zapach błota, specyficzny, ale po czasie nawet można uznać go za przyjemny.
Polubiłam się z maską i teraz stosuję ją już dość często, choć pierwszy raz nie był idealny ;)

 
Jak na maskę jest dużej pojemności, bo aż 150 g, więc za cenę 12,50 zł można mieć na bardzo długo całkiem przyjemne mazidełko do oczyszczania twarzy.
 





Podsumowując: Oba produkty polubiłam i używam je chętnie, dlatego maska do włosów już mi się kończy.
Produkty dobre za niewielkie pieniądze, polecam wypróbować.

Znacie te maski albo którąś z nich ?

 




Komentarze

Prześlij komentarz

Copyright © Domowy Klimacik